niedziela, 20 września 2015

Bliskie spotkania z wielorybem



Z opowieści poprzednich załóg wynikało, że czeka nas mnóstwo bliskich spotkań z zimnolubnymi zwierzakami – niedźwiedzie polarne lisy, foki, morsy, wieloryby – cała gama. W zasadzie już na początku rejsu postanowiliśmy zaaranżować pierwsze randez- vous. Krótka wizyta w popularnej knajpie i mamy zarezerwowany stolik na wieczór. Punktualnie stawiamy się w Kroa, a kelner wskazuje nam przytulne miejsce w rogu komercyjnie przystrojonej sali. Catch of the day – wieloryb w sosie z czerwonego wina ze szparagami, czerwoną cebulką i pieczonym ziemniakiem, brzmi dobrze. Załoga dzieli się na tych co skusili się na romans z wielorybem oraz na tych, którzy stawiają na sprawdzone połączenia – steki, oczywiście średnio wysmażone. 
Pan wieloryb we własnej osobie!
K. Pawełczyk

Danie dnia okazało się strzałem w dziesiątkę! Kruche, ale soczyste czarne mięso ze wszystkimi dodatkami komponuje się wspaniale, a Kapitan ogłasza, że jest to najlepszy wieloryb jakiego do tej pory jadł ( a jadł ich sporo). Chłopaki z nad steków patrzą nieco zazdrosnym wzrokiem, ale uparcie twierdzą, że nie wyboru nie żałują.
Jak się później okazuje, to spotkanie z wielorybem było najbliższe i jedyne potwierdzone, chociaż niektórzy twierdzą, że widzieli na wachcie jakąś płetwę czy grzbiet, które z całą pewnością należały do wielorybów. Niech tak będzie ;)
Katarzyna Pawełczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz