niedziela, 28 sierpnia 2016

Witaj Skagen!



3.08.2016
Walka z zasypiającym w każdej pozycji organizmem jest karkołomna. Przejęcie kontroli nad opadającymi powiekami wymaga ogromnego skupienia i heroizmu wręcz. Z trudem zakładam sztormiak i wychodzę na pokład przygotować się do wejścia do portu. Skagen z morza robi na mnie raczej kiepskie wrażenie – przemysłowy, ogromny port bez duszy. W blasku poranka robiący raczej niegościnne wrażenie. W pierwszym miejscu, w które celuje Alex znajdujemy zakaz cumowania. Trzeba płynąć głębiej. Kolejny strzał okazuje się już tym trafnym. Kiedy cumy starannie oplotły polery, słyszę z tyłu ciche „udało się”, a w oczach kapitana pojawia się iskra ulgi i cień zmęczonego uśmiechu. Biegnę na poszukiwanie toalety, a po dotknięciu stopami lądu budzi się mój biedy żołądek okrutnie ściśnięty i przyklejony do kręgosłupa. Ostatnia próba przyjęcia pokarmu skończyła się natychmiastowym skuleniem do pozycji embrionalnej. Przezornie ugotowałam przed przelotem obiad, ale kiedy próbowaliśmy się w nocy z Jaśkiem do niego dobrać, okazało się to prawie niemożliwe. Jasiek po pierwszej łyżce zrobił się zielony i wrócił do legowiska między koją nawietrzną a stołem. Teraz boleśnie odczuwam konsekwencje postu, które próbę zjedzenia sucharka czynią nie lada wyzwaniem. 
Tak stoimy, załogo
J. Chudzik
 Wreszcie nadchodzi wyczekiwany przez wszystkich moment – możemy iść spać. Nikomu nie przeszkadza, że musimy się gnieść całą czwórką w mesie, bo na dziobie mamy aktualnie basen. Padamy jak muchy, pogrążając się w regenerującym śnie. Pierwsze próby zejścia z koi podejmowane są około pierwszej po południu. Pionierem jest Staszek, który zaraz po obudzeniu zaczyna organizować sobie transport do Polski, nie oglądając się na nas. Team spirit dzielnie utrzymywany do tej pory, zaczyna szwankować. To, że nie popłyniemy w dalszy rejs każdy przeczuwał podskórnie, a mimo to mamy z Jaśkiem lekki niesmak, że Staszek bez słowa i nie oglądając się na nas chce uciec możliwie daleko i zdecydowanie jak najszybciej od łódki. W sumie mu się nie dziwie i też nie wyobrażam sobie porywania się na kolejny tego typu przelot, a prognozy są bezlitosne na najbliższe dni. Jednak uważam, że wszelkie decyzje powinny być podejmowane wspólnie – w końcu jesteśmy załogą i powinniśmy nią pozostać na dobre i na złe. Być może jestem tak wyczulona na tym punkcie po zdarzeniach na Teneryfie. Staszek podjął już nie tylko decyzje ale i kroki, więc kiedy spotykamy się w mesie, komunikuje nam tylko co nastąpiło. W trójkę poprowadzenie tej krypy sponiewiera nas jeszcze bardziej, więc ta opcja nie wchodzi w grę. Możemy jeszcze płynąć z powrotem do Fredrikstad w asyście sympatycznego Norwega, który stoi obok nas i proponuje wszelką pomoc w miarę swoich możliwości. Niestety nawet przy takim rozwiązaniu brakuje nam rąk na pokładzie. 
Trudne rozmowy, trudne decyzje, trudne suszenie dobytku
J. Chudzik
 Przedstawiamy Alexowi  nasze racjonalne argumenty przemawiające za zakończeniem rejsu w tym miejscu i momencie. Alex z poważną miną, skrywającą rozczarowanie, wściekłość i żal oznajmia, że on się dostosuje do naszej decyzji, bo ma to być rejs, który będzie się mieścił w definicji przyjemności a nie kolonii karnej. Zaimponował mi tym – widzę, że bardzo chciałby kontynuować rejs, ale nie próbuje na nas wpływać, czegokolwiek nam wyrzucać czy próbować manipulować. Ze sceny morskiej schodzi niepokonany, wręcz przeciwnie - rozsądek, który tak wiele go kosztuje, czyni go absolutnie wygranym. W końcu nie sztuką jest świadomie porwać się na całkiem realne niebezpieczeństwo, sztuką jest podejmować słuszne choć szalenie trudne decyzje. Staszek załatwił sobie transport do Polski, nasza trójka pozostaje bez transportu i bez planu. Na razie wiemy tylko, że zostaniemy jeszcze co najmniej jeden dzień w Skagen, a potem… a potem się zobaczy. Dzwonimy do właściciela jachtu, który nie ma nam nic do powiedzenia poza skromnym „przepraszam”. Procedura pozostawienia tu jachtu na zimę zostaje uruchomiona i s/y Linnea przestaje być naszym problemem. 

Katarzyna Pawełczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz